Runmageddon Rekrut- czyli pierwszy krok w stronę zdobycia 'Odznaki Weterana'
- Challenge yourself journey
- 28 lip 2016
- 3 minut(y) czytania
Dla tych z Was, którzy o Runmageddonie jeszcze nie słyszeli- kilka słów wstępu.
Jest to rodzaj wyścigu, biegu terenowego z przeszkodami. Przeszkody rozmieszczone na wybranym dystansie są zarówno naturalne ( jak błoto, rzeka, bagno), jak i sztucznie stworzone ( pionowe ściany, zasieki, przeszkody linowe itp itd).
Dystanse Runmageddonu dzielimy na:
Intro- 3 km i przynajmniej 15 przeszkód do pokonania na trasie
Rekrut- 6 km i przynajmniej 30 przeszkód
Classic- 12 km i przynajmniej 50 przeszkód
Hardcore- czyli półmaraton ( 21 km z groszem) i przynajmniej 70 przeszkód
Ultra- czyli maraton ( 42 km 195m) i przynajmniej 140 przeszkód.
Jeśli już Wam się podoba- zapraszam na stronę: www.runmageddon.pl --->może spotkamy się na starcie;)
Czym jest odznaka Weterana?
No więc- jeśli w jednym roku kalendarzowym uda Ci się ukończyć 3 biegi- Rekrut, Classic i Hardcore- otrzymujesz tytuł 'Weterana Runmageddonu'. Medale zdobyte po pokonaniu każdego dystansu- utworzą charakterystyczną gwiazdę, którą można oprawić w specjalną ramkę. Jest to oczywiście miły akcent, fajny symbol i pamiątka. Ale nijak ma się do uczucia, które towarzyszy Ci po przekroczeniu linii mety. I żadne słowa nie są w stanie tego oddać- to trzeba przeżyć.

tak wyglądają medale w tegorocznej edycji Runmageddonu
No dobrze- teraz już wiecie na co choruję, więc możemy przejść do sedna ;)
Moim marzeniem jest, jak możecie się już domyśleć- ukończenie 3 dystansów Runmageddonu
Jeden krok już w tym kierunku zrobiłam i Rekruta mam na swoim koncie. Chciałabym Wam opisać tą drogę 'od kuchni', bo może nakręci to Was, zmotywuje i poskutkuje chęcią startu- kto wie;)
W ubiegłą Majówkę, dokładnie 1 maja 2016 roku w Myślenicach miał miejsce mój debiut.
Przygotowywałam się do startu rzetelnie, wykonując 2 razy w tygodniu trening stricte pod zawody (pozdrawiam Aga;D). Do tego, codziennie trening wzmacniający na mięśnie stabilizujące, raz w tygodniu trening ze sztangą i dużo pompek- bo ręce to moje najsłabsze ogniwo ( choć obecnie mogę powiedzieć, że nie wyglądają już jak gałązki;)
Oczywiście trening biegowy również znalazł się w moim planie, ale w tamtym okresie czasu, jego częstotliwość w tygodniu nie przekraczała 2 wyjść.
Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że trudności dystansu 'Rekrut'- leży głównie w przeszkodach. Bieg jest dodatkiem, sposobem przemieszczania się od jednej do drugiej.
Niech jednak nie wydaje się Wam, i piszę to zupełnie serio, że jest to 'bułka z masłem'. Osoby ze słabą sprawnością ogólną i bez jakiejkolwiek kondycji- biegu raczej nie ukończą. Zresztą można rzucić okiem na dostępne na stronie runmageddonu listy startowe.
Ci zaś, którzy sprawę potraktują serio, mogą mieć i fun i wynik.
Jak już wspominałam, jestem uzależniona od adrenaliny i uwielbiam rywalizację;)
Nie brałam udziału w tych zawodach wyłącznie po to, by dystans i przeszkody pokonać. Chciałam zrobić to w dobrym stylu i czasie. Chciałam móc, już po wszystkim powiedzieć sobie: 'dałaś radę'
Wiedziałam na co się piszę, więc nie narzekam ani na 80 metrowe zasieki pod górę Chełm, ani na nurkowanie w lodowatej wodzie, do której systematycznie dorzucano łopatami lód, ani na wspinanie się po linie na łyżkę koparki. Każda przeszkoda była dla mnie super atrakcją ( wiem że może to brzmieć dziwnie- ale jak już pisałam na początku-wielu ludzi nie rozumie moich zajawek;)
Poza jedną....TESLA...mimo że od maja minęło sporo czasu, zdarza mi się śnić o niej po nocach i są to bez wyjątku koszmary...

Tesla- czyli rażące prądem szajstwo
Wygląda niepozornie prawda?... Takie tam- zwisające niedbale sznureczki....Powiem tak- ten kto wymyślił tą przeszkodę jest fest po****** Nie znajduję na to innego słowa.
Prąd poraził mnie tak, że na kilkanaście sekund straciłam wzrok całkowicie (!) , ale co gorsza, nie mogłam oddychać. Po tym czasie symptomy ustąpiły i mogłam kontynuować bieg, ale co się najadłam strachu-to moje.
I od razu zaznaczam- nie na każdego Tesla tak działa;) Część ludzi z którymi rozmawiałam stwierdziło, że owszem-kopnęło, ale nie było dramatu...także miałam pecha- a przynajmniej tak sobie wmawiam ;)
Podsumowując Rekruta: choć przeszkody pokonywałam sprawnie, mogłam biec szybciej- nie wiedziałam jednak, jak to zwykle w przypadku debiutów bywa- jak rozłożyć siły. Biegnąc, nie masz poglądu na to, ile trasy zostało Ci jeszcze do pokonania. Patrząc realnie, z uzyskanego czasu (1h40min) mogłabym urwać jeszcze 15 minut. W każdym razie: po dobiegnięciu do mety byłam zmęczona. I cholernie dumna. Jeszcze na trasie mijałam facetów, którzy startowali 30 minut wcześniej niż moja seria. Wiedziałam że odwaliłam kawałek dobrej roboty, nie spodziewałam się jednak takiego rezultatu-->22 miejsce na 519 kobiet ( wliczając w to zawodniczki PRO czyli serię ELITE). Jak na debiut- całkiem spoko.
Napisałam na początku, że nie da się słowami oddać uczucia, jakie towarzyszy przekroczeniu linii mety. Gdybym jednak miała do dyspozycji tylko jedno słowo, byłoby to: NIEŚMIERTELNOŚĆ.

Przy samym finiszu 80 metrowych zasieków pod górę.

Happiness only real when shared

Taki mały, a tak cenny
Przede mną kolejne cele: we wrześniu ukończyć Myślenickiego Classica, a w październiku- Hordcora w Silesii. Mam nadzieję że sprostam.
Czołem!
Comments